318938
Artykuł
W koszyku
Streszczenie: Masowe palenie ludzi na stosach miało swój niechlubny początek na przełomie późnego średniowiecza i wczesnego renesansu. Było to ściśle związane z okresem reformacji i podziałem wewnątrz Kościoła. Jednak praktyki stosowania takich kar znane są od starożytności. Dla oligarchii kościelnej stało się to szybko jednym ze sposobów na tępienie objawów różnego rodzaju herezji i innowierstwa, karę tę stosowano także wobec pospolitych przestępców. Szczególnie licznie odbywały się procesy o czary i czarostwo. Procesy były najczęściej oparte na niesprawiedliwych oskarżeniach i torturach. W tym czasie tortury były legalnym sposobem pozyskiwania zeznań i nie były traktowane jako kara, a oskarżeni w sądach musieli sami udowodnić swoją niewinność, co jednak w przypadku zarzutów o czary było niemożliwe. Podczas postępowania procesowego zakładano, że ludzie pod wpływem cierpień fizycznych skłonni są wyznać prawdę. W XV-wiecznej Europie doszło do prawdziwej psychozy polowań na czarownice. W XVI wieku walkę z czarami przejęły sądy świeckie. Szczytowy okres tych praktyk przypadał na lata 1560-1660, a skazywanie ludzi za czary ustało dopiero w XVIII wieku. Szacuje się, że wśród ofiar ponad 80% stanowiły kobiety. Wbrew powszechnemu mniemaniu inkwizycja po przekazaniu procesów czarownic w wielu krajach hamowała szafowanie skazywania na stos. Byli też duchowni, którzy narażając swoje życie, sprzeciwiali się paleniu ludzi na stosach. W porównaniu do krajów zachodnioeuropejskich Rzeczpospolita cieszyła się dużą tolerancją religijną. Co było zachętą do osadnictwa, szczególnie z krajów niemieckojęzycznych. Także niemiecka szlachta szukała tu dla siebie miejsca. Jednym z takich rodów są Unrugowie (wywodzący się z Alzacji, skąd w XIII wieku trafili na Śląsk), którzy osiedlili się w Międzychodzie i byli właścicielami klucza 15 wsi. W drugiej połowie XVII wieku Międzychód nawiedziło wiele nieszczęść. Był to czas niedostatku, na który nałożyła się fala procesów o czarostwo w Wielkopolsce, na Śląsku i Pomorzu. Międzychód jako miasto prywatne miał prawo wydawania wyroków śmierci i kar cielesnych. Jak opisuje kronika miejscowego Kościoła ewangelickiego, w maju 1699 roku w Strychach spalono na stosie dwie mieszkanki posądzone o uprawianie czarów. W lipcu spłonęła kolejna kobieta. Odbyło się to na podstawie wyroku miejscowego dziedzica Balthasara von Unruha. W 1713 roku proces o czary toczył się też w Muchocinie. W artykule autor ukazuje tylko wybrane wydarzenia, do których doszło w Międzychodzie i okolicy w związku z procesami o czary. Jest to problematyka trudna, która budzi emocje, niełatwa do opisania, bowiem powstało wiele opracowań naznaczonych powielanymi błędami lub manipulujących rzeczywistością historyczną. Trudności w badaniu czy szacowaniu liczby procesów o czary w Europie powoduje fakt, że powszechną praktyką było po spaleniu oskarżonych na stosie palenie także dokumentów procesowych.
Strefa uwag:
Uwaga dotycząca języka
Streszczenie w języku angielskim.
Pozycja została dodana do koszyka. Jeśli nie wiesz, do czego służy koszyk, kliknij tutaj, aby poznać szczegóły.
Nie pokazuj tego więcej